logo-lisi-azyl-2-1

Amelka

Amelka nie żyje…

Okazało się że pękł jej guz, a w jej ciałku było ich bardzo dużo, na śledzionie, nerkach, w jamie brzusznej. Nie było ratunku, nie było szans. Nie było też wcześniej żadnych objawów i niepokojących zachowań. Od kiedy pokazała że czuje się gorzej, natychmiast zrobiliśmy badania żeby wyniki mimo niedzieli mieć w ciągu kilku godzin i wiedzieć z czym mamy do czynienia. Badania krwi o dziwo wyszły naprawdę dobre, wykluczyliśmy babeszję, zastosowano antybiotyk i środki przeciwzapalne/przeciwbólowe i po pierwszym dniu wydawało się że będzie już tylko lepiej. Ucieszyła się kiedy wróciła do Azylu, najczulej przywitała Czarusia. Wieczorem wkurzyła się na mnie kiedy próbowałam nakarmić ją z ręki i tak bardzo ucieszyła tym gestem bo był taki amelkowy…

Umarła mi na rękach, malutka iskierka, która ustawiała wszystkie lisy i była najbardziej zuchwałym i zadziornym łobuziakiem w Azylu. 

Lisy nie rodzą się aby żyć, nie mają być zdrowe i szczęśliwe, mają przeżyć niecały rok i dać piękne futro. 

Takie było przeznaczenie Amelki i innych lisów, które rodzą się w koszmarnych warunkach, w miejscach w których chów wsobny, breja zamiast pożywienia, brak pomocy weterynaryjnej kiedy łamią sobie kończyny pełzając jako szczenięta po kratach albo odgryzają sobie lub nawzajem jest na porządku dziennym.

Za kazdym razem przyjmuje do Azylu taką tykającą bombę zegarową z „niespodzianką” w środku. Za każdym razem godze sie na to, że za dzień, dwa tygodnie, miesiące lub lata będę lisa trzymać martwego w ramionach. 

Genetyczne wady i fakt, że to dzikie zwierzęta po traumatycznych przejściach i nie pokażą że coś jest nie tak póki nie padną daje mało szans na leczenie takie jak przy psach np. chociaż wycofane psy tez potrafią kryć swa tajemnice do końca, ostatnio przekonaliśmy się o tym kilka razy 😞

Tak więc zostaje żal, ból i wdzięczność ze dane było poznać, pokazać, pokochać, a potem trzeba swoje rozwalone serce znowu sklejać i szykować je na kolejne lisy, które uda się uratować. Amelko, kocham, tęsknię i mam nadzieję, że robisz teraz wszystko na co masz ochotę: psujesz krzyczysz, śmiejesz się, wykłócasz się o wszystko, biegasz jak szalona bo jesteś w końcu wolna ❤️

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva! Oddział w Korabiewicach

96-330 Puszcza Mariańska

Korabiewice 11

KRS 0000135274

Numer konta: 29 1240 1040 1111 0010 6697 7374